nabrałam głęboko w płuca spokoju i rześkiej ciszy. staram się jak najdłużej je utrzymać by równomiernie rozeszły się wraz z tlenem. tętnią pod skórą pomagając mi odnaleźć odpowiedzi. i już się nie boję. odnalazłam w lesie pod kamieniem zaufanie i zabrałam je do domu opiekując się czule by nie uciekło. zaczęłam kolekcjonować historie zasłyszane i podejrzane, by uformować z nich rzeźbę o prawdach codzienności. wiele się uczę, obserwuję, smakuję. podglądam życie z ukrycia i staram się zapamiętywać każdą komórką skóry. jestem radosna i chyba czuję się szczęśliwa. i pewnie dlatego nie potrafię już malować, fotografować, pisać. nie potrafię ujmować spokojnego szczęścia codzienności, które pręży się i wygina pod mostkiem. ciężko jest być przesiąkniętą miłością do sztuki i pragnieniem tworzenia jeżeli talenty nie są wprost proporcjonalne. serce artystki, oczy estetki, dłonie do niczego. konsekwencja? brak spełnienia i ta pustka. miliony pomysłów i brak możliwości wprowadzenia ich w życie. beztalencie z artystyczną duszą...

Brak komentarzy: